Sytuacja polityczna wreszcie się uspokaja. I chociaż ten okres potencjalnego spokoju będzie trwał 2-3 lata, to postulaty środowiska egzaminatorów i szkoleniowców kandydatów na kierowców wciąż odbijają się pustym echem w ministerstwie i nawach poselskich. Ciągłe wskazywania na błędy w systemie szkolenia i egzaminowania stało się zwyczajnie nudne i pase – bo wciąż są to te same problemy. Mimo, że skutki takiego stanu rzeczy mają bezpośredni wpływ na bezpieczeństwo ruchu drogowego, a w tym na ilość kolizji i wypadków drogowych, to wciąż ta tematyka jest spychana w labirynty niuansów polityczno – prawnych. Dzieje się tak przede wszystkich z dwu powodów. Po pierwsze tematyka ta dotyka praktycznie całego społeczeństwa. To oznacza, że każda zmiana przepisów lub ingerencja w nie budzi zainteresowanie społeczne i medialne. Tak się składa, że większość tych propozycji zmian z punktu widzenia zwyczajnego odbiorcy nie jest atrakcyjna. Co więcej, budzi zaniepokojenie tym, że będzie dużo trudniej, dużo drożej, czasowo niekorzystnie. A przecież jesteśmy przyzwyczajeni do tego, by wszystko było natychmiast, krótko, tanio, wręcz przyjemnie…. No cóż, kształcenie umiejętności, tym bardziej nowych, a tym bardziej takich, w których dana osoba nie ma predyspozycji wymaga czasu i wysiłku, a tym bardziej wiedzy, umiejętności i doświadczenia nauczycieli. Obawiam się, że jeszcze trochę potrwa, zanim technologia umożliwi nam nabywanie umiejętności poprzez 10 minutowe sesje w skanerach mózgu, gdzie każdy będzie mógł dostać to, czego chce łatwo i przyjemnie, chociaż może wcale nie tanio. Na razie, by zostać kierowcą, trzeba chodzić na wykłady z teorii i odbywać wielogodzinne praktyki. A potem egzamin…

Po drugie, w naszym rządzie występuje bardzo niski poziom specjalistów ds. ruchu drogowego. Dodatkowo charakteryzuje go element automatycznego odrzucania nowych rozwiązań. Ta swego rodzaju hermetyczność środowisk odpowiedzialnych za zmiany w przepisach, a co za tym idzie i braku zmian w zachowaniach społecznych wynika nie tylko z polityki rządzących, ale przede wszystkim z osobistej postawy poszczególnych osób z tego środowiska. Wewnętrzne uwarunkowania każdego z nas, a przede wszystkim tych, którzy pełnią funkcje w systemie państwowym bronią przed podejmowaniem jakichkolwiek decyzji, których skutek może być niepewny. A przecież każda nowa koncepcja, pomysł, wniosek posiada w swoim spektrum takie domniemanie. Efektem tego zjawiska jest to, że większość sygnalizowanych problemów, wręcz “wskazywanych palcem” i przedstawianych konkretnych rozwiązań jest zwyczajnie ignorowana. Cóż, jeśli ktoś nie rozumie sytuacji, nie zna się na uwarunkowaniach prawnych i “nie słucha środowiska”, a musi podjąć decyzję, bo piastuje takie stanowisko, to z oczywistych względów praktycznie nic się nie zmienia.

Wracając do naszych działań, dziesiątki petycji, wniosków, organizowanych spotkań z przedstawicielami ministerstwa i specjalistami współpracującymi z ministerstwem i efekt minimalny. Nasze sprawy nie niosą ze sobą spektakularnych osiągnięć, nie da się przeciąć nowej wstążki na kolejnym etapie budowy “zmian” i brakuje “ciepła” fleszów i lamp dziennikarzy.

Zbyt niskie zainteresowanie sprawami bezpieczeństwa drogowego, brak gruntownych badań i informacji, gdzie znajdują się przyczyny takiego stanu rzeczy słabo rokuje działaniom podejmowanym przez środowiska profesjonalistów. Słysząc słowa jednego z pracowników komisji ds nowych rozwiązań legislacyjnych: “mój wnuk zdawał cztery razy na prawo jazdy, a przecież jest bardzo zdolny we wszystkim, to przecież widać czego chcecie” mam wrażenie, że stereotypy, ignorancja i brak perspektywicznego spojrzenia na problemy skazuje nasze społeczeństwo na tysiące ofiar ruchu drogowego każdego roku.

Mimo to piszemy do ministra infrastruktury, do dyrektora departamentu, przewodniczących komisji i posłów. Staramy się spotykać z każdym, kto ma chęć nas przyjąć i ma możliwość popchnąć nasze sprawy dalej.

Właśnie pytamy ministra, co się dzieje z opiniami dotyczącymi nowych zapisów rozporządzenia w sprawie egzaminowani, które weszły w styczniu tego roku do systemu egzaminowania. Również nasza propozycja rozporządzenia w sprawie wynagrodzeń egzaminatorów, które nie było zmieniane od 13 lat, wysłana w kwietniu br, nie doczekała się jeszcze żadnej odpowiedzi. Stąd też wnioskujemy o spotkanie z dyrektorem DTD w ministerstwie, bo chcemy wiedzieć, czy jest wreszcie czas, by zająć się poruszanymi sprawami. /Treść tych pism znajdziecie w zakładce KSE – Sprawy/