10/07/22

Czarna wstążka symbolizuje żałobę po kimś, kto odszedł, a Ci co zostali, bliscy i znajomi chcą oddać mu część. Noszą wstążkę na znak solidarności w żałobie.

Tym razem jest inaczej. Jeszcze żyje, reanimowany skrupulatnie od ponad 30 lat wciąż i wciąż dycha. Karmi się strachem, nierównym traktowaniem, ignorancją, tolerancją braku jednoznaczności, ubezwłasnowolnieniem i tym wszystkim, co w swym podstawowym znaczeniu daje negatywny obraz dobrych intencji.

Główny pielęgniarz nie pozwala mu wreszcie odejść w niebyt. O nie. Nie może pozwolić na to, bo nie ma pojęcia na co pacjent choruje, a przecież ktoś będzie za to odpowiadał / czytaj: on sam/. Ma grupę popleczników i powierników, którzy utrzymują, że należy utrzymać pacjenta jak najdłużej. Ot, tu się wytnie, tam się doda, tu troszkę poprawi, tam podmieni co nieco bez znaczenia dla funkcjonowania całości i biedaczysko jeszcze trochę pociągnie. Nie ma znaczenia, że jest tak wielu zależnych od niedoszłego nieboszczyka. Główny pielęgniarz za zamkniętymi drzwiami nie słucha tych innych.

A egzaminatorzy kandydatów na kierowców wszyscy razem, w imieniu solidarności od dzisiaj wieszają czarne wstążki na samochodach.

To na znak żalu i zniecierpliwienia, że niedoszły nieboszczyk – system egzaminacyjny – wciąż dycha i zejść nie chce. Twardo trzyma się skostniałymi przepisami rzeczywistości i rozdziera nadzieję na strzępy nie chcąc uznać, że nowe, młode, nowoczesne kiedyś musi go zastąpić.

Dlatego na znak wspólnego celu przywdziejmy czerń i w oczekiwaniu na i tak niechybny koniec degenerata, przygotujmy się na dni radości. Już dzisiaj wiemy, że stypa będzie skromna, ot kilku wiernych starym zasadom z łezką wspomni „stare dobre dzieje”. Większość jak to bywa ze zwolennikami wątpliwej jakości rozpierzchnie się szukając nowego pana.

A my, zniewoleni, z podciętymi skrzyłami wyleczymy rany. Wprowadzimy to, co już od lat cieszy i daje dobre owoce w takich krajach jak Szwecja, Finlandia czy bliższej nam krajom Europy benefity w postaci imponująco niskich współczynników ofiar ruchu drogowego.

Wytrzymaliśmy tyle, wytrzymamy jeszczcze trochę. Nie są to jednak planowane lata mordęgi i alienacji w środowisku. Tygodnie czy miesiące. Tyle dajemy tym, którzy utrzymują sztucznie przy słabym funkcjonowaniu tego nieszczególnego pacjenta. To my dostarczamy krew i życiodajne środki do życia systemowi, który nie jest wart dalszego naszego wysiłku.

Czas odłączyć pacjenta, niech się nie męczy i nie męczy tych, którzy chcą żyć.

Dość tych głosów, wrzasków i bzdór. Trzeba zmienić płytę.

Koledzy i Koleżanki – niech wiedzą, wszyscy niech wiedzą, że My wciąż walczymy o swoje. Nasze postulaty nie straciły na sile, nasze wysiłki nie ustają. Idziemy dalej. Dzisiaj wstążka, jutro kolejne akty naszej determinacji i frustracji, niezadowolenia i nadziei, że można żyć godnie uczciwie wykonując swoją pracę.

Dariusz Chycko